Media społecznościowe - dokąd nas zaprowadzą?

Facebook, Instagram, Snapchat, Twitter, Tinder...  

Na początku 2018 roku media społecznościowe miały już 3,196 mld aktywnych użytkowników. Przeciętnie spędzamy w nich 6 godzin dziennie. Mało? To aż ¼ dnia! Niektórzy nie poświęcają tyle nawet na sen... 

Dzięki nim wiemy, że nasz kolega ze szkolnej ławki bierze ślub. O innym wiemy, że 10 listopada był u fryzjera. Nie ma znaczenia, że nie widzieliście się od lat. Ważniejsze jest to, że koleżanka, z którą od 12 lat nie masz kontaktu zrobiła sobie na śniadanie omlet, ale chyba bierze ją grypa.



Wiesz, kiedy kogoś obrabować? Wejdź na jego Facebooka albo Instagrama, a dowiesz się, kiedy jest na wakacjach albo kiedy jest w pracy. 

Media społecznościowe to w złych rękach bardzo niebezpieczne narzędzia. 

Dziś znów spojrzymy w przyszłość, ale tym razem bez horoskopów. Zobaczymy, dokąd mogą nas zaprowadzić media społecznościowe. 

5-gwiazdkowy człowiek

Dzielenie się informacjami naraża nas na ryzyko bycia ocenianym przez innych. Chcemy być postrzegani jako idealni ludzie wiodący idealne życie. W przyszłości może to doprowadzić do sytuacji, że posiadanie najwyższej oceny w rankingu na ideał stanie się sensem naszego życia. 

Oglądasz serial Netflixa “Black Mirror”? W jednym z odcinków przedstawiona jest taka wizja świata. Jesteśmy oceniani za wszystko i przez wszystkich. Sami widzimy ocenę każdej mijanej przez nas osoby. Może doprowadzić to do podziału społeczeństwa na klasy, którego wyznacznikiem będzie mozolnie budowana ocena. Obniżyć będzie ją można jednak w ciągu chwili. Dla przykładu: 



Czy taka pesymistyczna wizja przyszłości wydaje Ci się abstrakcyjna? 

Można powiedzieć, że w Chinach już to się dzieje. Wprowadzono tam system Zhima Credit. Jeśli chcesz zaciągnąć pożyczkę, to jesteś oceniany w 5 kategoriach: płatności kartą, zaangażowanie społeczne, faktury, rachunki oraz zachowania zakupowe. Im więcej dostaniesz punktów, tym lepszy kredyt otrzymasz.

Czy to znaczy, że introwertyk, który płaci gotówką za przemyślane zakupy nie może dostać kredytu? 

Fejm na Insta i darmowe posiłki 

Masz co najmniej 100 000 obserwujących na Instagramie? Możesz zatem odwiedzić restaurację This is not a Sushi Bar w Mediolanie, zamówić jedzenie, zrobić mu zdjęcie, wrzucić na Instagrama z hashtagiem restauracji, a posiłek dostaniesz za darmo! 

Super, prawda? Ty możesz jeść za darmo (ideał), a dla restauracji to ciekawy sposób na promocję i przyciąganie nowych klientów, zwłaszcza tych popularnych na Instagramie. 

A co z tymi, którzy nie mają tylu fanów lub nie korzystają z Instagrama? Co więcej, obserwujących można kupić. Jak więc porównać takie osoby z tymi, które na swoją sławę faktycznie zapracowały?  

A jeśli w przyszłości to się bardziej rozwinie? Jeśli osoby z dużą liczbą fanów w mediach społecznościowych nie tylko będą dostawały darmowe posiłki, ale i będą miały pierwszeństwo w kolejce do lekarza? Jeśli w CV najważniejsza będzie liczba obserwujących, a nie doświadczenie zawodowe?

Niewidzialny partner

Coraz większą popularność zyskuje ostatnio Tinder. Trzeba jednak wybrać potencjalnego partnera z szerokiego grona kandydatów. A gdybyśmy tak mogli sami go stworzyć? Niedawno powstała usługa Invisible Boyfriend (dostępna również w wersji girlfriend), w której sami kreujemy sobie partnera. Wybieramy jego wiek, wygląd, osobowość, a nawet sposób, w jaki się poznaliśmy i możemy pisać razem. Co ciekawe, nie z botem, tylko z prawdziwym człowiekiem (na razie). 

Koniec z dociekliwymi pytaniami rodziny “I jak pannico/kawalerze, masz już narzeczonego/narzeczoną?”. Teraz możesz opowiedzieć ze szczegółami o swojej nowej znajomości. 

Z drugiej strony, jeśli będziesz mieć kiepski dzień, ten niewidzialny partner nie przytuli Cię, a według badań dotyk jest nam niezbędny do życia. Nigdy nie pójdziecie na prawdziwą randkę, nie wyjedziecie razem na wakacje. Jeśli przyszłość zmierza w tym kierunku, to równie dobrze możemy mieć wyimaginowanych przyjaciół, a nawet rodzinę. Czy zniknie wtedy problem samotności? A może będziemy żyli w jednej wielkiej fikcji, wiodąc życie, którego tak naprawdę nie mamy?

Wirtualny świat

Słyszałeś o Facebook Spaces? Obejrzyj krótką prezentację: 



Koniec z odwiecznym pytaniem “Co ja mam ubrać?”. Już nie musisz godzinami siedzieć przed lustrem, żeby wyjść gdzieś w piątkowy wieczór. Możesz leżeć na łóżku w piżamie, z tłustymi włosami i po prostu odpoczywać. Jednocześnie w tym samym czasie będziesz z przyjaciółmi na koncercie, piwie, możecie nawet zwiedzić cały świat, nie ruszając się z miejsca. 

Czy to szczęśliwa wizja? 

Tak naprawdę, nie Ty będziesz się dobrze bawił, tylko Twój awatar. Kiedy ściągniesz okulary VR, zderzysz się z szarą rzeczywistością, w której wcale nie jest tak super. W której być może jesteś bardzo samotny, a wszechogarniającej Cię pustki nie zastąpi żadne wirtualne spotkanie, nawet jeśli miało by być w Cancun czy na Zakynthos. 

Pomyśl, co by się stało, gdybyśmy wszystko robili za pomocą gogli VR? Pracowali, robili zakupy, podróżowali, randkowali? Co stanie się wtedy z naszymi ciałami? Zamienią się w jedną wielką galaretę?



Media społecznościowe odmieniły nasze życie. Może nawet sami nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo. Facebook sam wybiera, co pokazywać na naszej tablicy. Równie dobrze może w ten sposób kształtować nasze opinie, światopoglądy, itp. Może wpływać na zmiany władzy, a nawet, w nieco mrocznej wizji, wywoływać bunty. 

Wydawać by się mogło, że media społecznościowe zbliżają ludzi do siebie. Ponura wizja przyszłości, którą przedstawiłyśmy trochę temu przeczy. Może tak naprawdę im więcej z nich korzystamy, tym bardziej zamykamy się w sobie i oddalamy od prawdziwych ludzi?

Komentarze