Poza marketingiem mamy oczywiście inne zainteresowania, jednym z nich są filmy. Ale czy można to połączyć? Można! A nawet warto! Nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy podczas oglądania dowolnego filmu nie wypatrywały marketingowych smaczków.
Dziś zapraszamy do naszych rozważań na temat technik sprzedaży na podstawie "Wilka z Wall Street".
Koniec gadania, czas na działania! (dobry rym na koniec rozważania)
Pieniądze – najlepszy narkotyk, bo wszystko dzięki nim jest lepsze
Z takim mottem bohater filmu wspinał się po szczeblach kariery, by stać się baaaaardzo bogatym. W literaturze mówi się, że każdy może być sprzedawcą, wystarczy tylko trochę poćwiczyć. Przykład tego możesz zobaczyć w filmie. Ludzie z "łapanki" stają się profesjonalnymi sprzedawcami. Jaki jest więc klucz do dobrej sprzedaży?
Kojarzysz scenę, w której jeden z bohaterów miał sprzedać długopis?
"Napisz mi na serwetce swoje nazwisko" - jednym zdaniem wzbudził potrzebę u drugiej osoby. W tej chwili długopis był najbardziej potrzebną rzeczą. A żeby coś sprzedać, druga osoba musi chcieć to kupić.
No dobra, film filmem, ale czy w życiu ma to miejsce? Zdarza się, że jedna z nas czasem chce wydać te pieniądze i liczy, że coś jej będzie "wciśnięte", ale sprzedawcy tego nie dostrzegają i nie wykorzystują. Z czym to się wiąże? Brak zaangażowania i motywacji oraz niezrozumienie potrzeb klienta to największe kłody, jakie można sobie rzucić w sprzedaży.
No dobra, film filmem, ale czy w życiu ma to miejsce? Zdarza się, że jedna z nas czasem chce wydać te pieniądze i liczy, że coś jej będzie "wciśnięte", ale sprzedawcy tego nie dostrzegają i nie wykorzystują. Z czym to się wiąże? Brak zaangażowania i motywacji oraz niezrozumienie potrzeb klienta to największe kłody, jakie można sobie rzucić w sprzedaży.
Źródło: http://1.fwcdn.pl/ph/65/97/426597/443411_1.1.jpg
Jordan Belfort potrafił sprzedać akcje każdemu. Nie dość, że był mistrzem sprzedawania, to jeszcze świetnie przemawiał. A ta wybuchowa mieszanka sprawiła, że każdy od niego coś kupił... nieważne co. Bo sprzedawać można nie tylko produkty czy usługi, ale przede wszystkim siebie. Gestykulacja, modulowanie głosem i sposób, w jaki mówił - język nastawiony na klienta, język korzyści działały jak hipnoza na druga osobę.
Sprzedawanie najnowszego iPhone'a nie wymaga takich umiejętności jak sprzedaż akcji. Dlaczego? iPhone'a to iPhone, a akcje to dla Janusza byznesu czarna magia. Nie wiadomo, czy pójdą w górę, czy w dół, po prostu rollercoster na najwyższych obrotach. Prawdziwą sztuką jest nakłonienie klienta, by kupił te akcje i najlepiej ich nie odsprzedawał. Jordan groszowe akcje opisywał i wychwalał niczym romantyczny bohater swą ukochaną.
Źródło: http://rdubrawski.com/wp-content/uploads/2014/01/1-the-wolf-of-wall-street-official-leonardo-dicaprio.jpg
Sprawić, by osoba, która się nie zna na czymś, kupiła, nie jest wielkim wyzwaniem. Ale wywołać potrzebę zakupu wśród 1% najbogatszych ludzi, to już nie jest taka bułeczka z masełkiem. Jaki sposób na to znalazł Jordan? Najpierw propozycje bogatych znanych firm, potem te gówniane... Na jakiej zasadzie to działa? Znane firmy, np. Disney miały być przynętą dla potencjalnych inwestorów. Ale to nie ich akcje były przeznaczone do sprzedaży. A które? Te gówniane, z 50% prowizją dla sprzedawców. Sprytne, prawda?
By osiągnąć cel sprzedaży, ważne są nie tylko słowa i język, ale też cała otoczka wokół tego. Czyli?
Zaufanie, profesjonalizm, bezpieczeństwo... jak to zbudować? Dobry garniak, nazwa, która wzbudza zaufanie, ludzie trzymający wysoki poziom kultury i wyglądu. Jeśli czytałeś naszą serię o Cialdinim, na pewno wiesz, jaka to zasada.
![]() |
Źródło: https://dlabab.com/sites/default/files/zdjecia_tekst/tumblr_myuel8hff31se2y03o2_500.gif |
Nie ma to jednak jak porządnie zmotywowana gwardia sprzedawców. I w tym główny bohater był mistrzem. Niczym najlepszy wodzirej imprezy porywał swych pracowników do działania. Potrafił sprawić, by każdy czuł się ważny. Jak to zrobić? Wystarczy mówić obrazami, czyli opisywać coś tak, żeby osoba, która tego słucha, mogła to zobaczyć lub poczuć. Proste jak liczenie całki.
Tak właśnie opowiadał Jordan. Nie opowiadał, ile jego pracownicy mogą zarobić pieniędzy. Opowiadał, co można dzięki nim kupić, co jest znacznie łatwiejsze do wyobrażenia. Podczas słuchania go same widziałyśmy siebie w porsche, z zegarkiem za 40 000$, w sukience od Chanel. Też byłybyśmy gotowe sprzedawać, sprzedawać i sprzedawać. Prawdziwa magia opowieści.
Źródło: https://78.media.tumblr.com/04753fa5acaf6473435265acf5a59297/tumblr_oiwgk0T52t1udh5n8o1_1280.gif
A może kilka słów o samym filmie?
Film to typowa hollywódzka produkcja. Sprzedał się nie historią, a seksem i narkotykami. Na tym się głównie opiera. A prawdziwa historia giełdowego oszusta i jego finansowych przekrętów schodzi na drugi plan. Twórcy filmu wiedzieli, jak dobrze sprzedać ten film.
To kim właściwie jest ten Jordan Belfort?
Teraz jest mówcą motywacyjnym i trenerem sprzedaży. Ale kiedyś wiódł znacznie bardziej szalone życie, co możesz zobaczyć w filmie. Historie nie są wyssane z palce, a nakręcone na podstawie dziennika napisanego przez samego Belforta, który wygląda tak:
![]() |
Źródło: http://www.hollywoodreporter.com/news/jordan-belfort-s-groupon-sales-737331 |
Jak widzisz, film może służyć nie tylko rozrywce. A Ty? Oglądałeś ten film? Masz jakieś swoje przemyślenia/wnioski? Podziel się w komentarzu :)
Film oglądałam z zapartym tchem, kilka rzeczy zapamiętałam - między innymi tą scenę z długopisem i zaczęłam się własnie zastanawiać, jak tu komuś sprzedać np globus, korzystając z tych cech ;) Świetny wpis!
OdpowiedzUsuńScena z długopisem była świetna. Też często próbujemy zastosować tę technikę sprzedaży do innych rzeczy. Nie zawsze jest to takie proste jak z długopisem :)
UsuńGeneralnie pieniądze i granie na giełdzie to niewątpliwie adrenalina i swoiste uzależnienie. Mogą zaprowadzić do ogromnej fortuny, jak i do strasznego dołka.
OdpowiedzUsuńTo prawda
UsuńOglądałam i film mi się podobał. :-)
OdpowiedzUsuńNam najbardziej podobały się przemówienia motywacyjne, prawdziwa magia :)
Usuńlubię ten film, oglądałam go z wielką przyjemnością!
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że film trwa prawie 3 godziny, ale nie nudzi :)
UsuńFilmy mogą wnieść bardzo dużo i to nie tylko w sprzedaży. Ja często odwołuje się robiąc warsztaty z pww czy coachingu.
OdpowiedzUsuńTak, wystarczy tylko uważnie oglądać, a można dużo wynieść :)
UsuńOsobiście jest zwolenniczką sprzedaży relacyjnej, a sam film średnio mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńNaszym zdaniem marketing i sprzedaż oparte na relacjach są najlepsze :)
UsuńZ fajnych filmów oscylujących wokół tego tematu polecam The Big Short :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za podpowiedź, nadrobimy zaległość :)
UsuńTrafiłaś w samo sedno, ostatnio oglądamy wszystkie filmy związane z Wall Street!
OdpowiedzUsuńMożna się z nich dowiedzieć wieeelu rzeczy...
Usuń36 yrs old Structural Engineer Isabella Goodoune, hailing from Shediac enjoys watching movies like "Whisperers, The" and Stand-up comedy. Took a trip to Madriu-Perafita-Claror Valley and drives a Land Cruiser. mozna sprobowac tutaj
OdpowiedzUsuńprawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.
OdpowiedzUsuńWilk z Wallstreet to już klasyka. Film rewelacyjny, ciekawy i niezwykły.
OdpowiedzUsuńŚwietna analiza! „Wilk z Wall Street” to nie tylko film o ekscesach i szaleństwie, ale też podręcznik sprzedaży w ekstremalnym wydaniu. Jordan Belfort może i był kontrowersyjną postacią, ale nie da się zaprzeczyć, że doskonale rozumiał psychologię klienta i potrafił manipulować emocjami. Technika „sell me this pen” to klasyka – pokazuje, że sprzedaż to nie produkt, a potrzeba, jaką możemy wykreować. Film idealnie oddaje tę dynamikę, choć oczywiście w bardzo przerysowany sposób. Ciekawi mnie, czy rzeczywiście jego metody nadal mają zastosowanie w dzisiejszym marketingu? Jak myślicie? 😊
OdpowiedzUsuń