Czy małżeństwo się opłaca?

Co jest najważniejsze w małżeństwie? Czym kierować się przy wyborze partnera życiowego? Czy istnieje mąż/żona idealny/a? Czy bycie singlem jest opłacalne? 

Dawniej zawierano małżeństwa głównie z powodów ekonomicznych. Partnerzy dobierali się pod względem statusu społecznego i materialnego. W dzisiejszych czasach głównym kryterium jest miłość. Ale czy na pewno? 

Przeanalizujmy ekonomiczne aspekty małżeństwa. 

Czym kierować się przy wyborze partnera życiowego? 


Dlaczego zawieramy małżeństwa?  

Zapomnijmy na moment o idyllicznej wizji połączeniu bratnich dusz na całe życie.

Już kiedyś pisałyśmy o porównaniu małżeństwa do zakładania firmy. Dzisiaj będziemy kontynuować ten temat.  





Powinni tego uczyć w szkole. Można to uprościć do jednego zdania – zawieramy małżeństwa, by osiągnąć większą użyteczność niż gdybyśmy byli sami. Najprostsza definicja użyteczności - zdolność dobra do zaspokajania swoich potrzeb. W tym przypadku dobrem jest małżeństwo, a potrzebą maksymalizacja satysfakcji z życia. 

Czy słyszałeś kiedyś o istnieniu rynku matrymonialnego? Jak by się tak dobrze zastanowić, to dobieraniem się ludzi w pary rządzą mechanizmy rynkowe. Mamy konkurencję - np. kobiety rywalizują ze sobą o względy mężczyzny (tudzież księcia na białym koniu), mamy trendy rynkowe - np. te dotyczące urody. 

Jeżeli małżeństwo jest "chciane" (obie strony przystępują do niego dobrowolnie), to mamy do czynienia z klasyczną teorią preferencji. Czyli dobieramy sobie partnera tak, by maksymalizować naszą użyteczność z jego konsumpcji. Wyjaśnijmy to na przykładzie. Mariusz jest spokojny i opanowany, a Tomek to szalony człowiek, który uwielbia przygody. Kasia jest zrównoważoną dziewczyną, więc wybierze Mariusza, bo on spełnia jej oczekiwania lepiej niż Tomek. 

Kasia dokonała wyboru partnera według tzw. doboru cech. Wybieramy osoby, które są podobne, a czasem te, które się od nas różnią, bo mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają. Co na to Becker? Podobieństwa powinny być komplementarne – czyli wzajemnie się uzupełniać. Czyli żona świetnie gotuje, a mąż fantastycznie zmywa – para idealna.  




Żona lubi chodzić do kina, a mąż na koncerty – obie aktywności zaspokajają tę samą potrzebę - potrzebę rozrywki.  

Partnerów można też wybierać metodą doboru optymalnego, czyli maksymalizując produkt gospodarstwa domowego z tą drugą osobą. Racjonalnie patrząc, lepiej wybrać na współmałżonka kogoś, kto zarabia więcej niż mniej.  

A jeśli już o pieniądzach mowa... Każde małżeństwo to specyficzne, dwuosobowe przedsiębiorstwo, które ma ograniczone zasoby (pieniądze, czas, energia). Małżonkowie muszą tak je rozdysponować, by zaspokoić swoje potrzeby. Tylko wtedy związek będzie dobrze funkcjonował.  


Co jest najważniejsze w małżeństwie? 


Każdy przedsiębiorca wie, że zły przepływ informacji może doprowadzić do ruiny nawet najlepsze przedsiębiorstwo. Podobnie jest w małżeństwie. Jeśli żona nie napisze mężowi, że nic nie jadła i jest głodna, to nie może wymagać od niego czekającej na nią ciepłej kolacji.  


Wiąże się to z kolejną zasadą dobrego małżeństwa - mówieniem o swoich potrzebach i uczuciach. Coraz więcej firm ujawnia dane, które są związane z know-how lub raportami sprzedaży. Zasada transparentności staje się modna w biznesie, a w małżeństwie jest kluczem do udanej relacji. 




Udany związek wykorzystuje też analizę marginalną, pozwalającą przedsiębiorstwu znaleźć optymalną opcję wyborów. Jak to ma się do małżeństwa? Załóżmy, że między Kasią a Mariuszem dochodzi do ostrej wymiany zdań o wynoszenie śmieci. Ona chce, by je wyniósł teraz, on woli iść jutro rano, bo teraz ogląda film. Które z nich ma racje? 


A może któreś powinno odpuścić? Każde z nich powinno dokonać analizy i rozpatrzyć, jak zmiana ich decyzji wpłynie na osiągnięcie założonego celu (w przypadku małżeństwa obustronnego szczęścia). Wynik analizy - jeśli Mariusz odpuści i poświęci się dla Kasi, za 10 minut będą mogli obejrzeć film razem. Według analizy ekonomicznej czasem warto się poświęcić dla kogoś niż postawić na swoim. 

Czas na pytanie, które niejeden sobie zadaje.  

Czy bycie singlem jest opłacalne?


Znów odłóżmy na bok pozaekonomiczne aspekty, pęd życia i osobiste preferencje ludzi. Czy rentowne jest wiązanie się z drugą osobą, czy jednak lepiej zostać jednoosobową drużyną ninja w życiu? 

W pojedynkę musisz tak zarządzać swoim czasem, pieniędzmi i energią, by osiągnąć zamierzony cel. Nic nie może wiecznie trwać, a samotna walka z ograniczonymi i kończącymi się środkami jest czasem niczym walka z wiatrakami. Jeśli nie umiesz skręcić mebli, to tracisz dużo czasu lub wynajmujesz fachowca (tracisz pieniądze lub czas). 

W małżeństwie występuje optymalna kombinacja czynników produkcji. Gdy jedno nie ma na coś czasu, drugie go znajdzie. W ten sposób są w stanie wyprodukować więcej we dwójkę. Co więcej, żona może być w czymś lepsza od męża i zająć się tym, w czym jest naprawdę dobra. I tak następuje specjalizacja – wysoka jakość produktu przy niskim czasie produkcji zagwarantowana. Ona umie skręcać meble, więc on może już malować ściany niczym Picasso. Co dwie głowy, to nie jedna (lub co cztery ręce, to nie dwie).  
(Źródło: https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQ4BUMs2TiIX0zkwga-zdR14N34uI2vJgjo9dtFwdJBk-z6QY7R)


Ostatecznie, to małżeństwo produkuje więcej i lepiej. A teoria przewagi komparatywnej Davida Ricardo jest ostatecznym nokautem dla samotnego ninja. Jeśli dwie jednostki wymieniają dobra, to każda powinna produkować to, w czym jest lepsza od drugiej. I tak, jeżeli Kasia jest mistrzem powieszania prania, a Mariusz świetnie prasuje, to sam wiesz, czym każdy z nich powinien się zajmować.  

A singiel musi wszystkim zajmować się sam. Sam musi prasować, gotować, sprzątać i jeszcze wymieniać żarówki. Przekichane. 

Pieniądze... nie można za nie wszystkiego kupić, ale dach nad głową już tak. Ponoszenie w pojedynkę kosztów mieszkanie jest znacznie trudniejsze niż w dwuosobowej drużynie małżeńskiej. Wystarczy porównać ceny kawalerek i dwupokojowego mieszkania - różnice potrafią być niewielkie. A jeśli dodamy do tego rachunki, to szala zwycięstwa znów przesuwa się na stronę małżeństwa. 

Single wydają znacznie więcej niż osoby żyjące w związkach małżeńskich. Dlaczego? Bo płacą wyższe rachunki w przeliczeniu na jedną osobę. Marnują też więcej jedzenia. No bo też ile można zjeść? Dodatkowo przepłacają za podstawowe produkty - kupują mniejsze opakowania zamiast dużych, które wychodzą taniej. Ale po co mają kupować np. 10 kg proszku do prania, jeśli żyją sami? 

A co, jeśli nasz ninja życia w pojedynkę zdecyduje się na zakup mieszkania? Ba, nawet na remont? Jeśli potrzebuje kredytu, to... znów wygrywa małżeństwo - zawsze jest ta druga pensja, która gwarantuje stabilizację finansową.  

I teraz ostatnia kwestia.

Czy istnieje partner idealny?

W myśl zasad ekonomii partner idealny to partner, który zarabia więcej niż 0 (bo wtedy wspólne przychody będą większe niż w pojedyncze). Mówi, co czuje. I ustępuje, gdy analiza marginalna na to wskazuje. Czy tacy istnieją? Oby!  


Odpowiadając na pytanie tytułowe - tak, małżeństwo jest po prostu opłacalne :)

A Ty co myślisz? Czy małżeństwo to czysta ekonomia? 

Komentarze

  1. Nigdy nie myślałam o małżeństwie w ten sposób ;) Jest w tym sporo racji!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to się mówi "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia:)" Znam związki, które są tylko dlatego bo osobno nie było ich stać na wynajęcie mieszkania, a znam też związki bardzo szczęśliwe. Ale też i znam singli, którzy wolą być sami niż z byle kim i dzielić się z drugą stroną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zasada synergii - sto plus sto to może być nawet tysiąc

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz