Tall Ship Races kontra Winobranie

Dziś coś trochę innego. Przedstawimy dwie imprezy, na których miałyśmy okazję być. Nie będziemy pisać o gwiazdach, światłach, karuzelach. To jest blog o marketingu, więc pokażemy promocję obu wydarzeń, działanie w mediach społecznościowych i takie nasze ogólne wrażenia.

Na pierwszy ogień - Finał Tall Ships Races Szczecin 2017!

Co to za impreza? Coroczny zlot największych żaglowców, w tym roku finał odbył się w Szczecinie.

(Źródło: http://www.portalzeglarski.com/nitro2/upload/events/a3dd09f8ec4b79244e28b027d0b6b94a.jpg)

Pewnego czerwcowego dnia doszłyśmy do wniosku, że życie to przygoda i trzeba z niego czerpać pełnymi garściami. Postanowiłyśmy gdzieś wyjechać. Wybrałyśmy Tall Ships Races – woda, słońce, marynarze i piękne żaglowce - czego chcieć więcej? Żeby się czegoś dowiedzieć o tym wydarzeniu, szukałyśmy informacji w internecie, jak przystało na człowieka XXI wieku. I tak natrafiłyśmy na fanpage na Facebooku. A właściwe dwa. Zastanawiałyśmy się, który jest oficjalny. Niczym poszukiwacze złota po pewnym czasie trafiłyśmy na ten właściwy. Ale zapewniamy - był on wart całego zachodu.

Dlaczego? Przede wszystkim był aktywny na ponad miesiąc przed imprezą. Pokazywane były tam wszystkie informacje, których potrzebowałyśmy (nawet te o dojeździe i parkingu). Realizowana była tam strategia content marketingu. Na czym polega? Na prezentowaniu wartościowych treści, np. informacji o żaglowcach, imprezach towarzyszących, zdjęć i filmów z poprzednich edycji. Wszystko to było oznaczone hashtagiem #tolszipy, żeby łatwo można było odnaleźć informacje. Generalnie czego dusza zapragnie, a nawet więcej.

Wraz ze zbliżaniem się terminu rozpoczęcia imprezy, pojawiało się coraz więcej aktywności. Z myślą o leniwych wstawiono nawet fragmenty programu wydarzenia, więc nie trzeba było go szukać.

A potem, w przededniu imprezy nie lada gratka! Pojawiły się relacje na żywo z wpłynięcia żaglowców do Szczecina. Na dodatek specjalnie dla facebookowych maniaków coś ekstra! Tolszipowe nakładki na zdjęcia. Wszystko to budowało napięcie i zdecydowanie zachęcało do przybycia.

(Źródło: https://web.facebook.com/TSRSzczecin/videos/845937558894892/?_rdc=1&_rdr)

Zachęcone nie tylko Facebookiem, ale też tym, co mówili w radiu i w telewizji, pojechałyśmy do Szczecina. Już po drodze widziałyśmy znaki informujące o imprezie. Po niezbyt długiej podróży z uśmiechem na ustach znalazłyśmy się na Wałach Chrobrego.

Cieszyłyśmy się piękną pogodą, podziwiając majestatyczne żaglowce. Ich załogi umilały nam czas. Spacerowałyśmy w promieniach słońca, gdy nagle szok! Niedowierzanie! Wśród klasycznych stoisk z kiełbasami, gadżetami, itp. jedno wyjątkowo przykuło naszą uwagę. Stoisko Starbucksa! Widziałeś kiedyś na imprezie tego typu stoisko światowej marki? My nie! 


(Źródło: zdjęcie własne)

A co w tym czasie działo się na fanpage'u? Było duuuużo zdjęć i relacja z każdego dnia imprezy. Dla tych, którym nie udało się dotrzeć na miejsce, przygotowano coś specjalnego – filmy ze zwiedzania statków

A jeśli było Ci mało żaglowców, mogłeś obejrzeć relację na żywo, gdy opuszczały szczeciński port.  

Pomimo że impreza skończyła się już dawno, możesz nadal poczuć tamten klimat. Fanpage wciąż trzyma poziom i dostarcza informacji, filmów, zdjęć. Możesz też dowiedzieć się, kiedy jakiś żaglowiec znów zacumuje w Szczecinie. 


Czas na Winobranie!

(Źródło: http://www.zok.com.pl/pliki_zok/Aktualnosci/2017/Plakat_winobranie_1.jpg)

Przygód było nam mało, więc postanowiłyśmy wybrać się na kolejną imprezę. Nasz wybór padł na zielonogórskie Winobranie. Już wcześniej dużo o tym słyszałyśmy - mieszkamy niedaleko. Chcąc poznać program i atrakcje, rozpoczęłyśmy poszukiwania zaginionej arki. I to dosłownie. Niestety nie mogłyśmy się doszukać żadnych konkretnych informacji. Znalezienie oficjalnego Facebooka było nie lada wyzwaniem. Do dzisiaj nie wiemy, który to jest.

A co z programem imprezy? Pojawił się dopiero niecałe dwa tygodnie przed rozpoczęciem. Trochę późno, prawda? Zwłaszcza jeśli chcesz zaplanować sobie podróż.

Powróćmy do Facebooka. Przed rozpoczęciem imprezy na żadnym fanpage'u nie było wartościowych informacji. Właściwie nie było tam niczego.

Ale! Gdy już Winobranie się rozpoczęło, marketingowa puszka Pandory została otwarta. Autorzy polecieli po bandzie – jedna wielka Sodoma i Gomora. To było na jednym fanpage'u. Skąd te okrutne słowa? Nie trzeba być marketingowym Einsteinem, żeby wiedzieć, że zdjęcie profilowe i w tle powinny być różne. Przed imprezą - cisza. W trakcie – posty wstawiane każdego dnia z prędkością światła. Zdjęcia z każdego możliwego ujęcia, ale zero contentu! A gdzie coś o najważniejszym bohaterze całego wydarzenia – winie? Fanpage został opanowany przez gwiazdy koncertów. Winnicom natomiast nie poświęcono uwagi. Trudno było się ogarnąć w nadmiarze zdjęć i postów bez wartościowych informacji.

(Źródło: zdjęcie własne)

Jakie są nasze wrażenia? Nie było żadnych oznakowań, więc po drodze się trochę zgubiłyśmy. Ale żeby nie było samego hejtu, napiszemy też kilka ciepłych słów. Bardzo nam się podobały stoiska winnic - były stylowe. Do tego na ścianach budynków można było podziwiać tematyczne murale. Teren imprezy były duży, można było uniknąć tłumów ludzi skupionych w jednym miejscu.

Lubimy czytać książki, więc nie mogłyśmy nie pójść na obiecywany w programie kiermasz. Po raz kolejny się zgubiłyśmy :). Kiedy już trafiłyśmy na miejsce, opadły nam szczęki. Ale nie z zachwytu, z rozczarowania. Kiermasz był tak mały, że zastanawiałyśmy się, czy dobrze trafiłyśmy. Szału nie było. Ale nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy nie kupiły kilku książek.

Nasze odczucia są mieszane. Po zakończeniu imprezy na fanpage'u znalazł się jeden (jeden!) post po 17 dniach...

(Źródło: https://web.facebook.com/bachusowanie/posts/1344210009010752)


Więc jak to jest z tymi wydarzeniami? Wyszło tak, że jedno obsypałyśmy laurami, drugie gnojem. Tolszipy były obecne w mediach społecznościowych nawet po zakończeniu imprezy, wciąż dopieszczając fanów, serwując im ciekawostki. Relacja między odbiorcami a nadawcami jest cały czas utrzymywana i pielęgnowana. Niestety tego zabrakło Winobraniu. Chaos fanpage'a, brak contentu może sprawić, że odbiorca szybko zapomni o wydarzeniu i nie zbuduje relacji. A mają oni pole do popisu, jeśli wierzyć, są największą taką imprezą w Polsce.

Więc jaki jest złoty środek? Dla nas – content, contet i jeszcze raz content. Później dobre zdjęcia, filmy z imprezy, a wszystko to, by utrzymać kontakt z fanami jak najdłużej. Ale! Uwaga! Czasem co za dużo, to niezdrowo! Na przykładzie Winobrania, nie popadajmy w szał publikacji tylko na przestrzeni kilku dni.

Mamy nadzieję, że uda nam się jeszcze uczestniczyć w tych (lub podobnych) wydarzeniach. I że nasze twarze nie będę na Czarnej Liście osób, których się nie wpuszcza.

Gdyby ktoś miał wątpliwości - to nie jest post sponsorowany.

Komentarze

  1. Ogromnie żałuję, ze nie pojechalam do Szczecina na Tall Ships Races. Szkoda, ze termin mi nie przypasowal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może niedługo Tall Ship Races znowu zawita do Polski :)

      Usuń

Prześlij komentarz